poniedziałek, 11 lutego 2013

Część pierwsza



*trzy lata wcześniej*

- Córeczko, jak ci idzie na studiach? – spytała słabym głosem czterdziestopięcioletnia kobieta, leżąca w jednej z sal barcelońskiego szpitala. Dziewczyna o brązowych włosach i czekoladowych tęczówkach chwyciła dłoń swojej rodzicielki.
- Dobrze.– uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek – Muszę iść. Zaraz zaczynam pracę. Kobieta w średnim wieku  przytaknęła i ucałowała policzek córki. Była z niej bardzo dumna. Dobrze radziła sobie na uczelni, zajmowała się domem, pracowała. Nauczyła się to wszystko łączyć mając zaledwie dziewiętnaście lat.
Brunetka wyszła i pospiesznym krokiem udała się do baru w którym od niedawna pracowała, a który znajdował się blisko Camp Nou. Przywitała się z szefem, na zapleczu ubrała fartuch i przygotowała notes z długopisem. Wybiła godzina siedemnasta i w oddali zobaczyła wychodzących piłkarzy ze stadionu. Jak to mieli w zwyczaju po kilku minutach pojawili się w swoim ulubionym barze, gdzie mogli pozostać sobą i nie byli atakowani z każdej strony przez swoich fanów, proszących o zdjęcie i autografy.  Dziewczyna przyjęła od nich zamówienie składające się z głownie z coca-coli lub wody mineralnej.
Przyniosła im napoje, uśmiechając się szeroko.  Piłkarze podziękowali zgodnie , patrząc się na odchodzącą brunetkę. Następie zaczęli dyskutować, który z nich był najlepszy na treningu, kiedy zorientowali się, że najbardziej udzielający się zwykle towarzysz, wciąż jest zapatrzony w sprzątającą stoliki dziewczynę.
- Ziemia do Pedra! – krzyknął Villa i pomachał ręką przed oczami zawodnika z numerem siedemnaście.
Piłkarz momentalnie potrząsnął głową na znak ocknięcia się ze swojego zamyślenia.
- Co jest? – spytał i wziął szklankę coli do ręki, patrząc tym samym na swoich kolegów.
- To my się pytamy, co jest. – zaśmiał się Pique – zapatrzyłeś się na tą kelnerkę.
- Wcale nie – odpowiedział Pedritto, machając dłonią by dali sobie z tą sprawą spokój.
- Już ja widzę co się święci! Podoba ci się – skomentował całą sytuację  Valdes.
- Dajcie sobie spokój, ogarnijcie się a nie szukacie dla mnie pocieszenia i wmawiacie mi to kto mi się podoba – zezłościł się  i wstał od stolika, dopijając swój napój. Zarzucił torbę na ramię i odszedł, nie żegnając się nawet.
- A temu co odwaliło? – spytał zdezorientowany Pique.

~*~
Szedł przed siebie, nie zważając na tłum ludzi, który właśnie przebiegał przez ulicę w jego stronę, by zdobyć autograf swojego ulubionego zawodnika. Wymusił uśmiech i zapozował z kilkoma fankami i rozdał kilka autografów. Poszedł w stronę parku, gdzie przysiadł na jednej z ławek.
Zastanawiał się wciąż, dlaczego nie może znaleźć sobie porządnej i normalnej dziewczyny. Zawsze trafia na takie, które wydają się być idealne, a tak naprawdę są kobietami lekkich obyczajów.  Ostatnia zostawiła go, bo nie wyszedł w pierwszym składzie i prezentował formę niezbyt wysokich lotów.
Byłam z tobą tylko dla kasy – te  słowa wciąż siedziały mu w głowie i śniły mu się nawet nocami.
Wiedział, że chłopacy z drużyny chcą mu jakoś pomóc i znaleźć tą jedyną ale  nie potrafił zapomnieć o ostatniej dziewczynie, w której był szczerze zakochany.  Owszem, zaprzeczał iż kelnerka z ich ulubionego baru mu się nie podoba, choć było zupełnie inaczej, ale chciał by przyjaciele dali mu póki co spokój.  Gdyby się przyznał, że brunetka mu się spodobała, od razu zaczęłoby się nagabywanie jej i śledztwo prowadzone przez jego przyjaciół. Załatwili by wszystko bez jego udziału i nagle by się dowiedział, że tego samego dnia już jest z nią umówiony – a to wszystko za sprawą niejakiego Gerarda Pique który jest w gorącej wodzie kąpany.

Spojrzał na zegarek, który wskazywał już prawie dziewiątą wieczorem. Westchnął głęboko i udał się w stronę swojego mieszkania
Po piętnastu minutach doszedł pod same drzwi, kiedy zobaczył, że są one otwarte. Uchylił je szerzej i zobaczył swoją byłą dziewczynę.
- Co ty tu robisz? – spytał, rzucając w kąt torbę.
Zobaczył nakryty stół, zapalone świeczki i przyciemnione światło. Obok stolika stała blondynka, kładąca spaghetti.
- Chciałam cię przeprosić. Za to co powiedziałam. To nie była prawda… - podeszła do niego i położyła dłonie na jego klatce piersiowej, by po chwili zbliżyć się do jego ust.
- Ja wiem już wszystko. Nie chcę cię już znać, rozumiesz? – odsunął się od niej – Wiesz gdzie są drzwi. Żegnam. – powiedział i udał się do salonu gdzie włączył telewizor. Zignorował słowa jakie wypowiadała do niego blondynka, o tym, że jest chamem i beznadziejnym piłkarzem. Trzasnęła drzwiami a on tylko wypuścił głośno powietrze, przymykając oczy.

 _______
no to już wiecie o kogo chodzi :)
Bohaterów i szablon zrobię jutro.
Przy kolejnym odcinku wyjaśnię jedną kwestię :)
Do napisania! :*

5 komentarzy:

  1. A zatem o niego chodzi ;D Fajnie, jest jednym z moich ulubionych piłkarzy ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. no ślicznie, ślicznie :D
    Szkoda, że mu się w ogóle nie układa w życiu.
    Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. PEDROOOOOOOOOOOO <3 Jak ja go kocham <3
    Fajnuchnie, że o nim piszesz *o* :D
    Oj a reszta to jakby nie mogła się spokojnie zachować, tylko od razu jakieś pytania zadawać ;p
    Coś czuję, że będzie z tego niezły romans :D
    Pozdrawiam ;**
    PS. Wiesz jak ja za Tobą tęskniłam? :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pedro najmniej opisywany piłkarz a szczerze mówiąc mi zdarza się po raz pierwszy czytać coś o nim. Informuj mnie o kolejnym rozdziale :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli jednak Pedro :D Przeczuwałam, że na pewno nie będzie to Pique, i w sumie dobrze, bo osobiście wolę kochanego Pedro. To chyba pierwsze opowiadanie o nim z którym mam styczność. Hm, ciekawe co dalej, informuj mnie o nowym ^^

    OdpowiedzUsuń