*trzy lata wcześniej*
- Córeczko,
jak ci idzie na studiach? – spytała słabym głosem czterdziestopięcioletnia
kobieta, leżąca w jednej z sal barcelońskiego szpitala. Dziewczyna o brązowych
włosach i czekoladowych tęczówkach chwyciła dłoń swojej rodzicielki.
- Dobrze.–
uśmiechnęła się i spojrzała na zegarek – Muszę iść. Zaraz zaczynam pracę.
Kobieta w średnim wieku przytaknęła i
ucałowała policzek córki. Była z niej bardzo dumna. Dobrze radziła sobie na
uczelni, zajmowała się domem, pracowała. Nauczyła się to wszystko łączyć mając
zaledwie dziewiętnaście lat.
Brunetka
wyszła i pospiesznym krokiem udała się do baru w którym od niedawna pracowała,
a który znajdował się blisko Camp Nou. Przywitała się z szefem, na zapleczu
ubrała fartuch i przygotowała notes z długopisem. Wybiła godzina siedemnasta i
w oddali zobaczyła wychodzących piłkarzy ze stadionu. Jak to mieli w zwyczaju
po kilku minutach pojawili się w swoim ulubionym barze, gdzie mogli pozostać
sobą i nie byli atakowani z każdej strony przez swoich fanów, proszących o
zdjęcie i autografy. Dziewczyna przyjęła
od nich zamówienie składające się z głownie z coca-coli lub wody mineralnej.
Przyniosła
im napoje, uśmiechając się szeroko. Piłkarze
podziękowali zgodnie , patrząc się na odchodzącą brunetkę. Następie zaczęli
dyskutować, który z nich był najlepszy na treningu, kiedy zorientowali się, że
najbardziej udzielający się zwykle towarzysz, wciąż jest zapatrzony w
sprzątającą stoliki dziewczynę.
- Ziemia do Pedra!
– krzyknął Villa i pomachał ręką przed oczami zawodnika z numerem siedemnaście.
Piłkarz
momentalnie potrząsnął głową na znak ocknięcia się ze swojego zamyślenia.
- Co jest? –
spytał i wziął szklankę coli do ręki, patrząc tym samym na swoich kolegów.
- To my się
pytamy, co jest. – zaśmiał się Pique – zapatrzyłeś się na tą kelnerkę.
- Wcale nie
– odpowiedział Pedritto, machając dłonią by dali sobie z tą sprawą spokój.
- Już ja
widzę co się święci! Podoba ci się – skomentował całą sytuację Valdes.
- Dajcie
sobie spokój, ogarnijcie się a nie szukacie dla mnie pocieszenia i wmawiacie mi
to kto mi się podoba – zezłościł się i
wstał od stolika, dopijając swój napój. Zarzucił torbę na ramię i odszedł, nie
żegnając się nawet.
- A temu co
odwaliło? – spytał zdezorientowany Pique.
~*~
Szedł przed
siebie, nie zważając na tłum ludzi, który właśnie przebiegał przez ulicę w jego
stronę, by zdobyć autograf swojego ulubionego zawodnika. Wymusił uśmiech i
zapozował z kilkoma fankami i rozdał kilka autografów. Poszedł w stronę parku,
gdzie przysiadł na jednej z ławek.
Zastanawiał
się wciąż, dlaczego nie może znaleźć sobie porządnej i normalnej dziewczyny.
Zawsze trafia na takie, które wydają się być idealne, a tak naprawdę są
kobietami lekkich obyczajów. Ostatnia
zostawiła go, bo nie wyszedł w pierwszym składzie i prezentował formę niezbyt
wysokich lotów.
Byłam z tobą tylko dla kasy – te słowa wciąż siedziały mu w głowie i śniły mu
się nawet nocami.
Wiedział, że
chłopacy z drużyny chcą mu jakoś pomóc i znaleźć tą jedyną ale nie potrafił
zapomnieć o ostatniej dziewczynie, w której był szczerze zakochany. Owszem, zaprzeczał iż kelnerka z ich
ulubionego baru mu się nie podoba, choć było zupełnie inaczej, ale chciał by
przyjaciele dali mu póki co spokój. Gdyby się przyznał, że brunetka mu się spodobała,
od razu zaczęłoby się nagabywanie jej i śledztwo prowadzone przez jego
przyjaciół. Załatwili by wszystko bez jego udziału i nagle by się dowiedział,
że tego samego dnia już jest z nią umówiony – a to wszystko za sprawą
niejakiego Gerarda Pique który jest w gorącej wodzie kąpany.
Spojrzał na
zegarek, który wskazywał już prawie dziewiątą wieczorem. Westchnął głęboko i
udał się w stronę swojego mieszkania
Po piętnastu
minutach doszedł pod same drzwi, kiedy zobaczył, że są one otwarte. Uchylił je
szerzej i zobaczył swoją byłą dziewczynę.
- Co ty tu
robisz? – spytał, rzucając w kąt torbę.
Zobaczył
nakryty stół, zapalone świeczki i przyciemnione światło. Obok stolika stała
blondynka, kładąca spaghetti.
- Chciałam
cię przeprosić. Za to co powiedziałam. To nie była prawda… - podeszła do niego
i położyła dłonie na jego klatce piersiowej, by po chwili zbliżyć się do jego
ust.
- Ja wiem
już wszystko. Nie chcę cię już znać, rozumiesz? – odsunął się od niej – Wiesz
gdzie są drzwi. Żegnam. – powiedział i udał się do salonu gdzie włączył
telewizor. Zignorował słowa jakie wypowiadała do niego blondynka, o tym, że
jest chamem i beznadziejnym piłkarzem. Trzasnęła drzwiami a on tylko wypuścił
głośno powietrze, przymykając oczy.
_______
no to już wiecie o kogo chodzi :)
Bohaterów i szablon zrobię jutro.
Przy kolejnym odcinku wyjaśnię jedną kwestię :)
Do napisania! :*
A zatem o niego chodzi ;D Fajnie, jest jednym z moich ulubionych piłkarzy ;]
OdpowiedzUsuńno ślicznie, ślicznie :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że mu się w ogóle nie układa w życiu.
Czekam na więcej.
PEDROOOOOOOOOOOO <3 Jak ja go kocham <3
OdpowiedzUsuńFajnuchnie, że o nim piszesz *o* :D
Oj a reszta to jakby nie mogła się spokojnie zachować, tylko od razu jakieś pytania zadawać ;p
Coś czuję, że będzie z tego niezły romans :D
Pozdrawiam ;**
PS. Wiesz jak ja za Tobą tęskniłam? :D
Pedro najmniej opisywany piłkarz a szczerze mówiąc mi zdarza się po raz pierwszy czytać coś o nim. Informuj mnie o kolejnym rozdziale :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak Pedro :D Przeczuwałam, że na pewno nie będzie to Pique, i w sumie dobrze, bo osobiście wolę kochanego Pedro. To chyba pierwsze opowiadanie o nim z którym mam styczność. Hm, ciekawe co dalej, informuj mnie o nowym ^^
OdpowiedzUsuń