Od rana
siedziała na uczelni. Korzystając z
chwili wolnego, wyszła na świeże powietrze i założyła słuchawki, wczuwając
się w piosenkę. Usiadła na trawniku i
przymknęła oczy, wystawiając swoją twarz na promienie słoneczne. Nagle poczuła czyjeś dłonie na swoich
rozgrzanych ramionach. Otworzyła oczy i
spod przymrużonych powiek ujrzała swojego przyjaciela.
- Marc, nie
strasz mnie tak. Zawału dostanę – powiedziała i znów zaczęła opalać swoją
twarz. – Co ty tu robisz? Nie powinieneś być w szkole?
- Przepraszam,
nie chciałem. Mam pytanie. Chcesz iść ze mną na bal maturalny? – spytał, po
czym usiadł obok przyjaciółki. Był od
niej rok młodszy, ale to nie miało znaczenia. Wychowali się na jednym podwórku.
- Dobrze
wiesz, że nie mogę. Nie mam ani pieniędzy na sukienkę ani czasu – odpowiedziała
smutno i westchnęła. – Muszę pracować bo dom sam się nie utrzyma. Ledwo mam
czas na naukę.
- Ale tak
nie można! Taka impreza się już nie powtórzy! Musisz iść ze mną, nie mam z kim
iść!
- Jak
widzisz, można. Ja nie idę i nie proś mnie. Znasz moją sytuację, a powtarzanie
tego w kółko, powoli zaczyna mnie drażnić. Zapytaj się Marity. – oburzyła się lekko i wstała z trawy.
Skierowała się do budynku, podgłaśniając muzykę.
Była zła na
swojego przyjaciela. Znał całą sytuację od podszewki a pomimo to, chciał ją
namówić na bal maturalny. Było jej
trochę przykro, że nie może być jak inne dziewczyny, ale pogodziła się z tym.
Wydoroślała i stała się pracującą, i uczącą się dziewczyną, gdzie rzadko kiedy
udaję się te dwie rzeczy pogodzić w tak młodym wieku.
Od razu po szkole udała się do baru. Biegała w jedną i drugą stronę z
zamówieniami, że nawet nie dostrzegła że piłkarze Barcelony ją obserwują.
Pracowała raptem cztery godziny dziennie, więc koło dziewiętnastej skończyła
swoją zmianę. Spakowała pospiesznie kilka rzeczy do torby i wyszła, żegnając się z
klientami i szefem. Nawet nie zauważyła, że coś jej wypadło.
- Ty, patrz.
Zgubiła portfel – powiedział Pique i szybko podniósł się z krzesła i chciał za
nią krzyknąć, lecz nigdzie już jej nie dostrzegł. Przejrzał jego zawartość, po
czym wpadł, według siebie na genialny pomysł.
Podsunął go
centralnie pod ręce Pedra. Ten spojrzał na niego pytająco.
- Nie
zgrywaj idioty – powiedział Gerard – Wiem, że ona ci się podoba, a to świetny
sposób by zagadać! Pójdziesz do niej, oddasz zgubę, a potem jakoś będzie –
zaśmiał się stoper Barcelony. Klubowa Siedemnastka
a spojrzała na niego jak na skończonego kretyna.
- Czemu wy
chcecie tak bardzo żebym miał dziewczynę?! – warknął groźna na swoich kolegów.
- Bo wiemy,
jak to ci jest potrzebne do osiągnięcia świetnej formy. Wiemy też, że kobieta
zmienia życie, a ty takiej zmiany właśnie potrzebujesz – odezwał się Villa i
popił łyk wody niegazowanej.
Busquets
tylko westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą.
- Z kim ja
się zadaję? – mruknął pod nosem, lecz usłyszał to Pique.
- Z
najlepszymi!
Spacerował
pod klatką, raz w jedną raz w drugą stronę. Zastanawiał się co ma powiedzieć
oddając portfel? Jak ma się zachować? Co ona zrobi? Zadawał sobie w myślach
mnóstwo innych niepotrzebnych pytań.
Schował jej zgubę do kieszeni tylnych spodni i udał się schodami, na
trzecie piętro. Zapukał do drzwi z numerem siedemnastym.
Przypadek?
Nie musiał
długo czekać, aż brunetka pojawi się w progu drzwi.
- Słucham? –
spytała, obserwując bacznie nieznajomego.
- To chyba
należy do ciebie, prawda? – spytał i wyjął z kieszeni zgubę.
Dziewczyna
się szeroko uśmiechnęła mówiąc, że myślała, że zgubiła go na dobre. Wzięła od
niego portfel i spytała czy nie wejdzie, chociaż na herbatę. Zawodnik ochoczo
przytaknął i wszedł za brunetką do środka.
- Jak ja
mogę się panu odwdzięczyć za to? – spytała, wchodząc do kuchni.
- Nie mów do
mnie pan, jestem po prostu Pedro. – uśmiechnął się, siadając na kanapie. Po
chwili dołączyła do niego dziewczyna, z dwoma kubkami ciepłej herbaty.
- Znam cię.
Kibicuję Barcelonie. Nie chciałam wyjść na jakąś niewychowaną smarkulę –
zaśmiała się, popijając łyk gorącej cieczy.
- Masz u
mnie plusa za to – znów się uśmiechnął – Przeszkadzam ci w nauce? – spytał,
patrząc na otwarte zeszyty i książki.
- Nie. I tak
miałam sobie zrobić przerwę… - posłała mu ciepły i szeroki uśmiech.
Spodobał mi się u niej uśmiech, to pamiętam.
Był wyjątkowy. Kiedy się uśmiechała, pojawiały się takie urocze dołeczki, które
uwielbiam do dziś, natomiast ona ich w sobie nie cierpi, zupełnie nie wiem
dlaczego .
_______
to co jest na końcu kursywą, to fragment wywiadu. Jak zauważyliście tytuł BARCELONA TV...
Więc wyjaśniam teraz o co tu będzie chodziło. Będą opisywane sytuacje, a to co kursywą to wypowiedzi Pedra albo Livii z teraźniejszości jakby. Po opisywana jest wtedy przeszłość ^^
Kate - Naprawdę mi miło po ostatnim komentarzu, że się za mną stęskniłaś! Aż uśmiechnęłam się do laptopa to czytając. Miło, że ktoś za mną tęskni :)
Pozdrawiam! :)
O jestem pierwsza!
OdpowiedzUsuńTen portfel spadł Pedrowi jak z nieba :D Fajnie się to wszystko zaczyna i już nie mogę doczekać się kolejnego :)
Pozdrawiam
Fajny pomysł z tym wywiadem... To tak jakby, wspominali sobie jak się poznali, podczas wywiadu, a potem udzielają na niego odpowiedzi. Wiem jestem geniuszem. Ach ta skromność. Czekam na kolejny, pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńNo i pierwsza wymiana zdań za nami i nimi też ;p
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej "Sergio" :PPPPP
Przyjemny, pozytywny odcinek! :D
OdpowiedzUsuńGdyby nie Pique, sam by pewnie nie wpadł na pomysł, że to on może oddać dziewczynie zgubę ;)
Załapali ze sobą wprost idealny kontakt, więc pewnie kolejne spotkania i rozmowy są tylko formalnością ;)
Stęskniłam, stęskniłam <3 Nawet nie wiesz jak bardzo! ;d
Pozdrawiam ;**
mam nadzieję że już niedługo doczekam się kolejnej części. ;D
OdpowiedzUsuńzapraszaam do mnie:
http://krejzolka-blog-bvb.blogspot.com/